Miałam trochę gimnastyki z tą drobniutką kanwą - to chyba 18nastka a tu wzór wymaga haftowania dwoma nitkami.Za to zaletą takiego dziubania jest to że szybciej widać efekty i machnęłam dzbankodomek w szaleńczym jak na mnie tempie. Zestaw już poleciał wczoraj do Aty, a ja dalej, następnego klienta czyli domek z piernika. Cieszy mnie strasznie ten Round Robin, pierwszy raz biorę udział i chyba trafiłam na grupę dziarskich koleżanek bo jak na razie wszystko przebiega bez opóźnień.
I skończyłam kandydata na poduszkę dla Bolka.
Teraz tylko haft musi odleżeć swoje i nabrać mocy urzędowej aż pani Marta zbierze chęci i siądzie do maszyny. Miejmy nadzieje że jeszcze w tym półroczu.
Rozgrzebany mam jeszcze jeden haft typu UFO - "Row of Ladybirds" mniej więcej w połowie jestem i staram się coś dłubać.
Jednym słowem jest nieźle, patrząc dla porównania na moje osiągnięcia robótkowe z ostatniego roku. Jestem realistką i wiem że nie dorównam wielu moim idolkom blogowym (ha widzicie, mam takowe) w ilości a przede wszystkim jakości twórczości i pasji. Ale z przyjemnością czytam te blogi i nacieszyć oczy mogę spokojnie taką ilościa genialnych pomysłów. A sama sobie coś tam dłubę i staram się z nikim nie ścigać.
I na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję że nie przepadnę znowu na miesiąc, bo mam nowa zabawkę która wciąga.
3 komentarze:
Ciekawe co to za zabawka :D
A też mi się wydaje, że jakoś wyjątkowo żwawo idzie to RR, nawet jak z małym poślizgiem, to i tak bez scen i wyrzutów ;)
a piesio pod kołderką cudny i słodki!
Zdecydowanie RR-y opanowaly wiekszosc hafciarskich blogow :)
Cieszę się, ż widząc domki rosnące na naszych kanwach jak grzyby po deszczu :-)
Psiak cudny, sama słodycz z niego :-)
Prześlij komentarz