MeiTai

Chustonoszenie wciągnęło mnie na dobre, tym bardziej że miałam okazję spotkać się w sobotę z dwoma chustomamami, które w ramach wakacyjnych planów odwiedziły Skarżysko. Coś w tym jest, że ludzie poznani przez internet przy okazji wspólnych zainteresowań okazują się być takimi " do tańca i do różańca". Miałyśmy mnóstwo wspólnych tematów i spędziłyśmy bardzo miłe przedpołudnie - mam nadzieję że nie ostatnie.
Na tymże spotkaniu miałam okazję "pomacać" sobie MeiTai czyli miękkie nosidło. To była wersja bardzo wypasiona z fantastycznymi aplikacjami Kajka i Kokosza więc obudziła się we mnie żądza posiadania. Postanowiłam połączyć chustonoszenie z innym moim hobby czyli szyciem i po raz kolejny korzystając z opisu Oppamamy wyprodukowałam takie nosidło.



Bolesław zasnął od razu po zapakowaniu, co znaczy że MeiTai został zaakceptowany. Cieszę się z tego bo wiąże się go łatwiej niż chustę, poza tym wczoraj po raz pierwszy odważyłam się wrzucić dziecia na plecy. Już mi się kluje w głowie następny projekt nosidła, taki bardziej letni, jako że w sierpniu jedziemy nad morze większą grupą i wózek nie zmieści się do samochodu. Jednak do realizacji potrzebny mi będzie Pan mąż do zajęcia się synem, inaczej nie uda mi się nawet maszyny rozłożyć...

Pracowite wakacje

Lato w pełni, żar się z nieba leje. Najlepiej by się chciało leżeć z robótką pod gruszą. W moim wypadku pod jabłonką, albowiem gruszy w okolicy nie posiadam. Ale leżeć nie będę, bo potomek mi na to nie pozwala. Nauczył się siedzieć i pełzać więc cały czas muszę być w pozycji umożliwiającej szybkie ratowanie z różnych opresji, najczęściej z lądowania na nochal :)
Ponadto Pan Minister ogłosił termin egzaminu wstępnego na aplikację. To będzie moje drugie podejście, w zeszłym roku znalazłam się wśród tych 90% poległych co nie zdało, więc nie było mi żal, chociaż brakło niewiele. Ale tym razem wolałabym się dostać. A to wymaga przygotowań, nie łudźmy się, i to konkretnych. Dlatego robótki odkładam do szuflady, sięgając po nie w drodze wyjątku a ich miejsce zajmują kodeksy, ustawy i notatki. Czekają mnie pracowite wakacje, do 19 września.
Skończyłam wreszcie haftować taki oto sampler.


I nie mam zupełnie pomysłu co z nim zrobić. Oprawić i powiesić na ścianie - nie pasuje mi kolorystycznie do żadnego wnętrza, na poduszkę jest za wąski i za długi, tak samo na torbę. Teraz tak myślę, po jaką cholerę ja go w ogóle wyszywałam. Ale czasem tak jest, coś Cię zachwyci i musisz to zacząć, a potem nie wiadomo co z tym począć.
Z robótek rozgrzebanych została mi Wróżka HAE, która nawet trochę posunęła się do przodu, ale to praca na lata i na razie nie ma się czym chwalić.