W górach jest wszystko co kocham....






Wczoraj wróciliśmy z Pienin, zauroczeni zachwyceni oczarowani naszymi polskimi górami. Złożyłam sobie solenną obietnicę : żadnych wakacji za granicą póki nie obejrzę dokładnie naszego pięknego kraju. A polskie góry darzę już od dawna miłością bezgraniczną i chyba odwzajemnioną, bo zafundowały nam piękną pogodę przez cały tydzień, ożywczy cień na szlakach i czystą jak kryształ wodę w strumieniach.
Bolesław na naszych plecach zdobył Trzy Korony i Sokolicę, obejrzeliśmy Wąwóz Homole i słowacki Czerwony Klasztor, zamki w Czorsztynie i Niedzicy, o tonach zjedzonych oscypków wprost z bacówki nie wspomnę (nawet miałam okazję troszkę pomóc w produkcji :D). Wcale nam się nie chciało wracać, ale cóż jak obowiązki wzywają. Ale na pewno w tym roku zrobimy jeszcze powtórkę z gór.

PS: tak popatrzyłam na te zdjęcia - wyglądają jak z przewodnika po Pieninach, ale to na prawdę ja je zrobiłam :D, no oprócz tego na którym jestem ja sama. Jednak dobry fotoaparat to połowa sukcesu.

2 komentarze:

Halina - jetel pisze...

Piękna wycieczka, widoki wspaniałe.
Z Twojego Bolesława to dzielny i wspaniały mężczyzna.

Gosia pisze...

Swietne widoki:)a powiedz mi cięzko sie wchodzi na Trzy Korony?trzeba mieć trekingi czy wystarcza zwykłe adidasy??bo ja sie wybieram w tamten rejona na jednodniową wycieczke i chciałabym wiedzięc czy dam rade je zdobyć :)